W czasach, gdy pogoda staje się ekstremalna, niezwykle ważne jest, by odpływy kanalizacyjne na drogach działały bezbłędnie. Tymczasem Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Turku świadomie zatyka wybrane studzienki, co powoduje gromadzenie się wody na jezdniach i chodnikach. Powodem takiego działania jest nieopłacony podatek od wód opadowych.
Konflikt PGKiM ze starostwem
Nowa ustawa o wodach opadowych weszła w życie już ponad 4 lata temu. Od tamtej pory konflikt między PGKiM a starostwem w Turku stale narasta. Wbrew pozorom nie chodzi tu jednak o podatek opadowy związany ze zmniejszeniem retencyjności wody poprzez prace budowlane, czy określone zagospodarowanie terenu. Ustawa przewiduje również uiszczanie opłat za odprowadzanie wody deszczowej do instalacji kanalizacyjnej. To właśnie z kwestią odprowadzania deszczówki do kanalizacji jest problem. Starostwo powiatowe za drogi, którymi zarządza, zapłaciło tylko raz. Brak kolejnych wpłat na konto PGKiM sprawił, że spółka sięga po konkretne środki nacisku, starając się wymusić na starostwie dokonywanie opłat.
Mieszkańcy Turku poszkodowani
PGKiM zatyka studzienki na drogach, za które nie uiszczono opłaty deszczowej. Efektem tego są podtopienia ulic i chodników, co oczywiście nie pozostaje bez znaczenia dla mieszkańców miasta. A warto zaznaczyć, że mieszkańcy Turku nie są niczemu winni, natomiast to właśnie oni zmagają się z konsekwencjami tego konfliktu. Ludzie starają się sami rozwiązywać problem w momencie deszczu, odtykając studzienki, na co PGKiM zatyka je z powrotem. Natomiast starostwo wydaje się ignorować problem. Czy tak jest w istocie? Według relacji problem ze studzienkami ciągnie się już od dłuższego czasu. Być może zwiększone opady deszczu, do których z pewnością dojdzie jesienią, doprowadzą do ostatecznego rozwiązania kwestii studzienek.