Ostatnie dni upłynęły w Polsce pod znakiem wichur, co niestety skutkowało wieloma stratami. Niż Nadia przemknął przez pół Polski, utrzymując trudną pogodę przez kilka dni. Bilans straży pożarnej pokazuje jednak, że powiat turecki nieco się Nadii wymknął.
Mieszkańcy powiatu tureckiego bez prądu
W przypadku wichur pierwsze, co pada, to linie energetyczne. Co prawda żaden region nie będzie tak rekordowy jak województwo zachodniopomorskie, gdzie w 2008 roku doszło do prawdziwego blackoutu. Okoliczne wsie były pozbawione prądu i ciepłej wody przez kilka dni.
Tym razem Zachodniopomorskie także uplasowało się na pierwszym miejscu pod względem najbardziej poszkodowanego regionu Polski. W porównaniu z tamtejszymi gminami powiat turecki i Wielkopolska słabo odczuły konsekwencje Nadii. Zachodniopomorskie odnotowało ponad 3 tys. interwencji. W powiecie tureckim interweniowano 40 razy, co doskonale pokazuje różnice w zniszczeniach.
Mimo wszystko mieszkańcy wielu gmin na terenie powiatu przez wiele godzin pozostawali bez prądu. Gdzieniegdzie występowały również przerwy w dostawie wody.
Nie obyło się bez powalonych drzew i zerwanych dachów
Silny wiatr szczególnie dał się we znaki kierowcom. Drogi były bardzo niebezpieczne, gdyż w każdej chwili na jezdnię mogło spaść drzewo lub solidna gałąź. Do takiego zdarzenia doszło w powiecie wejherowskim. W wyniku wypadku zginęła 1 osoba. Na szczęście obyło się bez większej ilości ofiar, ale powalone drzewa trzeba było posprzątać. To właśnie do tego typu interwencji najczęściej wzywano strażaków z powiatu tureckiego.
Szczęścia zabrakło również w niektórych gospodarstwach domowych. Budynki nieosłonięte przed wiatrem straciły zadaszenie. Do największych zniszczeń doszło na budowach.
Zapowiadane wcześniej silne podmuchy wiatru, które w regionie osiągnęły zawrotną prędkość 100 km/h, spowodowały odwołanie imprez plenerowych. W taką pogodę udałyby się jedynie zawody w lataniu bez sprzętu, czego osoby zmierzające piechotą do pracy z pewnością doświadczyły.
Obecnie na szczęście jest już spokojnie. Wielkimi krokami zbliżamy się do wiosny, której może jeszcze nie widać, ale jak to mówią optymiści, mamy bliżej niż dalej.