Powraca sprawa kontrowersyjnego abonamentu RTV. Tym razem nie chodzi o liczbę osób uchylających się od płacenia abonamentu, a o policyjne metody kontroli. Okazuje się, że aby otrzymać mandat za niepłacenie abonamentu RTV, wystarczy mieć radio w samochodzie. Kierowcy zgodnie twierdzą, że to przesada. Wiele osób nie zdawało sobie sprawy, że samochodowe radio także zobowiązuje do opłaty.
Kontrole poszły o krok za daleko?
O abonamencie RTV ponownie zrobiło się głośno kilka miesięcy temu, gdy zapowiedziano surowe kontrole. Wszystko przez to, iż znaczna część odbiorców sygnału telewizyjnego i radiowego nie opłaca abonamentu wynoszącego od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych miesięcznie (od nowego roku stawki wzrosną). Postanowiono rozwiązać ten problem poprzez kontrole i stosowne mandaty. Przy okazji wyjaśniono również, że ani kablówka, ani brak programów telewizyjnych (chodzi o telewizor niepodłączony do sieci telewizyjnej) nie zwalniają nas z systematycznych opłat. Urzędnicy i strażnicy miejscy rozpoczęli kontrole, które wzbudzają coraz więcej emocji. Mandaty są wystawiane na podstawie obecności radia w samochodzie.
Opłata za każdy odbiornik
Wiele osób sądzi, że abonament RTV to opłata, która obowiązuje w przypadku korzystania z sygnału telewizji publicznej. Tymczasem do regularnych płatności zobowiązuje nas już sam odbiornik. Jeśli w domu znajduje się telewizor, wykorzystywany wyłącznie jako ekran do komputera lub do PlayStation, także musimy zapłacić abonament. Wydaje się to dziwne, skoro bez anteny telewizyjnej nie jesteśmy w stanie oglądać żadnych programów. To nie ma znaczenia, podobnie jak to, czy korzystamy z radia w samochodzie, czy nie. Zwolnienie z opłaty abonamentowej uzyskują jedynie osoby, które skończyły 75 lat, mają niskie dochody lub posiadają orzeczenie o niepełnosprawności.